Edycja 2024

Wystawa prac Diuny Ostrowski w Galerii GX w Siemianowicach Śląskich

Galeria GX w Siemianowicach Śląskich zaprasza dnia 5 sierpnia o godzinie 18.00 na wernisaż prac „ Postrzeganie czasoprzestrzenne” autorstwa Diuny Ostrowski.

Wystawa potrwa do 13 września 2023 roku.

Artystka o wystawie powiedziała:

Na czym polega ulotność teraźniejszości? Czym jest czasoprzestrzeń? Kiedy doświadczamy czwartego wymiaru? Ulotność teraźniejszości spowodowana jest pędem naszego życia, częstym nie zwracaniem uwagi na obecną chwilę i przedmioty nas otaczające, ludzi przebywających w przestrzeniach tak dobrze nam znanych, aż w końcu, niezauważanych.

Moment doznania teraźniejszości może wywoływać w nas różne uczucia i stany emocjonalne. Budząc się rano we własnym pokoju, odczuwamy „jego”, ale też własną, teraźniejszość. Widzimy kolory, które w mgnieniu oka zostają zmienione, światło, którego siła będzie różna w trakcie dnia i nocy. Emocje, trochę jeszcze przyćmione, po przebudzeniu, bądź bardzo intensywne, wywołane przez pogodę, hałas czy ciszę. Teraźniejszość trwa tylko TERAZ, uświadamiając ją sobie przechodzi ona w przeszłość, a jej obecność wpływa na historie, które przeżyjemy, w najbliższej przyszłości.

Czym jest Czasoprzestrzeń? Jest to moment uświadamiania sobie wszystkich trzech czasów naraz. Chwila, pozwalająca zauważyć niesamowite zmiany dnia codziennego. Nasza rzeczywistość zostaje definiowana przez przeszłość, teraźniejszość, przyszłość i czasoprzestrzeń, wywołując nowe doznania wzrokowe i duchowe. Czwarty wymiar jest czasem, poza czasami, łącznikiem między doświadczeniem, wiedzą i emocją. Staje się jednostką, pozwalającą na akceptację zmian wewnętrznych i zewnętrznych.

Kiedy doświadczamy czwartego wymiaru? Tutaj odpowiedź może być zaskakująca, aczkolwiek w moim mniemaniu, prawdziwa – zawsze. Czwarty wymiar istnieje równolegle z naszym rzeczywistym trójwymiarowym światem. Jego abstrakcyjność polega na ludzkiej nieuważności, ciągłej szybkości, nieustannej, wypracowanej przez nas codzienności, która rzadko kiedy pozwala nam na dłuższą kontemplację tego, co nas otacza. Dlaczego tak a nie inaczej się czujemy, albo w ten, a nie inny sposób przechodzimy przez swoje mieszkania. W moim mniemaniu, czwarty wymiar możemy odkrywać codziennie, nawet w trakcie najbardziej zwyczajnego dnia. Fakt, iż czujemy się ,,zwyczajnie” zostaje definiowany przez nas samych, ale również przez wszystko, co nas otacza. Zwyczajnie się budzimy, zwyczajnie robimy śniadanie… i tak dalej.

Czy więc „zwyczajnie” nie jest wynikiem doświadczenia z przeszłości, wykonywaniem codziennych czynności podczas teraźniejszości i organizowania dnia pod kątem przyszłości? Czy w takim razie codziennie podróżujemy między czwartym i trzecim wymiarem nie zdając sobie z tego sprawy? Chodząc wciąż po tych samych pomieszczeniach swojego mieszkania, zauważam zachodzące w nim zmiany. Ciągle czegoś zapominam, bądź szukam i bezwiednie przechodzę przez pokoje, które w obecnej wtedy chwili stają się dla mnie obojętne, wręcz niewidzialne. Nie zwracam na nie uwagi, w danej chwili nie istnieją. Innym razem przechodząc przez nie, czuję ich różną atmosferę, różny zapach, kolor, światło. Czuję, że każdy pokój posiada własne zasady, których ja, bądź inni mieszkańcy nie powinni łamać.

Pomieszczenia wywołują we mnie różne stany emocjonalne o różnych porach dnia i nocy, lub po prostu w różne dni. Czasem czuję się w nich bezpieczna, spokojna, są moim azylem. Innym razem wywołują lęk, strach, brak komfortu podczas przebywania w nich. Oprócz emocji towarzyszących mi w mieszkaniu, zmienia się również moje postrzeganie przestrzenne danych miejsc. Często czuję się malutka pośród otaczających mnie wysokich ścian. Patrząc na nie widzę wielkie przestrzenie, ogrom miejsca wywołujący wrażenie głuchego echa. Innym razem odczuwam brak miejsca, myślę sobie: ,,Dlaczego mam tak mało miejsca w pokoju?”, ,,Dlaczego ta kuchnia jest taka mała, nie zmieszczę się”. Czuję ścisk, brak swobody ruchu, brak tlenu – w związku z czwórką współlokatorów. W ten sposób plan mieszkania i układ pokoi ciągle ulega zmianie, choć tak naprawdę wszystko pozostaje takie, jakim było. Kształty pokoi, ich architektura, światło, kolory, uczucia im towarzyszące, są zależne od ICH teraźniejszości, połączonych z NASZĄ teraźniejszością. Czy nie jest dziwnym fakt, iż poznajemy mieszkańców po chodzie? Znamy dźwięk poruszania się każdego z osobna, jesteśmy w stanie stwierdzić, kto właśnie przechodzi, a przecież wszyscy chodzimy po tej samej podłodze… Dlaczego więc rytm i ,,muzyka” chodzenia u każdego są inne? Podobnie jest z drzwiami, znamy odgłos każdych z osobna. Znamy tonację, w której się otwierają i tę, w której zostają zamknięte. Cały dom nagle staje się wielką skrzynią przepełnioną dźwiękami, na które przez większość czasu nie zwracamy uwagi. Dopiero, w momencie wsłuchania się, poznajemy całą partyturę, którą automatycznie znamy i jesteśmy w stanie zagrać. Dostrzegamy ukryte niuanse dźwiękowe wynikające z dziwnych zasad panujących w naszych domach: pory dnia, osób w nich przebywających, ciszy, hałasu a nawet pory roku. Relacje między domownikami również wpływają na postrzeganie przestrzeni w mieszkaniu. Czasem nie chcąc wchodzić w interakcję z innym domownikiem, jakiś pokój zostaje „odcięty”, co skutkuje zmianą planu domu. Eliminując daną przestrzeń automatycznie wymazujemy ją z mapy mieszkania. Innym razem, wybieramy bezwiednie ,,miejsce spotkania”, co przyczynia się do zmiany przestrzennej któregoś z pokoi, tworząc w nim neutralny grunt dla każdego z domowników. Oczywiście inaczej jest w momencie pojawienia się kogoś z zewnątrz, bądź wybrania jako miejsca spotkania własnego pokoju. Podobnie jest z rzeczami należącymi do innych domowników. Przez większość czasu pozostają dla mnie niewidzialne, dopiero w momencie dostrzeżenia ich obecności powstaje między nami dziwna relacja. Pojawiając się w przestrzeni, wywierają na mnie różne emocje. Wracając do zmieniających się układów pokoi i ich charakterów, stwierdzam, że rolę pierwszoplanową odgrywa w nich czas. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość zacierają się między sobą. W swojej świadomości odnajdujemy obrazy danych pokoi, znamy ich ,,przeszły” stan, lecz za każdym razem coś w ich przestrzeni ulega deformacji. Mogłabym stwierdzić, że nasza wyobraźnia podczas przemieszczania się po mieszkaniu działa nieustannie, aczkolwiek czasem nieświadomie. Stawiam sobie przed oczami obraz pokoju widzianego poprzednio, znam jego zasady, wiem jak wygląda. Dopiero w momencie konfrontacji, widok ten zaczyna się zmieniać. Odkrywam jego nową teraźniejszość, która przewrotnie w momencie jej uświadomienia staje się już przeszłością. Zajmuje mi chwilę oswojenie się z jego ,,nowym” wyglądem. Taki obraz pozostaje w mojej głowie do następnego wejścia w jego przestrzeń. Powstaje w ten sposób nieustanna gonitwa, błądzenie między pomieszczeniami jak w labiryncie, którego nie potrafimy przejść. Wszystko wydaje się być podobne, myślimy, że jesteśmy już na końcu, ale ostatecznie okazuje się, że znaleźliśmy się we względnie innym miejscu niż poprzednio. Aby nie zapętlać się bez końca, stwierdziłam, że istnienie czasoprzestrzeni (czwartego wymiaru), jest łącznikiem między wszystkimi wymiarami. Jest to dana, odpowiadająca za uświadomienie sobie istnienia pokoi w różnych czasach i pozwalająca ustalić, że tak naprawdę jesteśmy znów w tym samym miejscu, tylko w innym czasie. Czwarty wymiar (czasoprzestrzeń), w moim mniemaniu, pomaga nam w przejściu całego przysłowiowego labiryntu. Tłumaczy zachodzące zmiany i pozwala na ich zaakceptowanie. Przywołując Malewicza: „czwarty wymiar działa na zasadzie rebusu, zestawia nasze skojarzenia, które dopełniają się w całość”. Tak więc jest to wymiar, w którym aby zobaczyć coś w czasie rzeczywistym, musimy doprowadzić nasze wspomnienia z ostatniego czasu do chwili obecnej.

advanced divider

Najnowszeaktualności